To tego... zaczynamy kolejny rozdział, nie?
~*~
Siedział na przerwie w szkole i wertował kartki swojego podręcznika od chemii, szykując się do odpowiedzi. Czekał tym samym na swojego najlepszego kumpla, Natsu. Chodził z nim do jednej klasy od przedszkola, byli prawie jak bracia. Tylko, że Gray był tym lepszym.
- Kurwa... - mruknął do siebie i wrzucił niedbale książkę do torby. - Oby mnie nie pytała dzisiaj. - wyciągnął telefon z kieszeni i sprawdził godzinę. Jeszcze pół godziny do rozpoczęcia zajęć. Mógłby się w sumie jeszcze pouczyć, ale mu się nie chce.
- No coś ty, Lisanna! - usłyszał jakichś dziewczęcy głos, który był tak piskliwy, że bębenki go zabolały. Spojrzał w stronę skąd doszedł dźwięk. Zobaczył dwie dziewczyny, znał je. Juvia i Lisanna. Znajome z jego klasy, aczkolwiek nie zadaje się z nimi specjalnie.
- Juviś, patrz kto tam siedzi... - głos Lisanny był przyciszony, ale on i tak usłyszał to co powiedziała. Spojrzał na nią ciekawie, jednak ona tego nie widziała. Juvia zrobiła się cała czerwona i schowała twarz za książką, którą właśnie trzymała w rękach.
- L-Lisanna, cicho, proszę... bo Juvia się zawstydzi! - jęknęła niebieskowłosa, na co Gray się tylko uśmiechnął.
- Patrzy na ciebie! - zaśmiała się jej towarzyszka, a wotedy czarnowłosy odwrócił wzrok. Na szczęście akurat szedł Natsu. Podszedł do swojego przyjaciela.
- Cześć stary. - przybił z nim piątkę.
- Siema, co tam? - odpowiedział mu różowowłosy szczerząc się przy tym.
- Ujdzie. - znowu wyciągnął telefon. - A tam? - odpowiedział.
- Może być. Widziałeś Lucy? - rzucił torbę pod ścianę.
- Kto to? - zdziwił się Gray.
- No taka blondynka z naszej klasy. - wskazał swoje włosy mówiąc to.
- A może coś więcej mi powiesz, co? Po takim opisie dużo się dowiem, kretynie. - mruknął czarnowłosy, czym zdenerwował Natsu.
- Nie podskakuj, gołodupcu! - wrzasnął na cały korytarz.
- Jak mnie nazwałeś?! - żyłka na czole Graya gwałtownie zapulsowała. Chwycił go za kołnierz koszuli i przysunął do siebie. Różowowłosy złapał go za włosy po obu stronach głowy.
- Chłopaki, spokój. - po tych słowach przez ich plecy przeszły ciarki. Puścili się i stanęli jak na baczność, odwracając się do osoby, która to powiedziała. Przed nimi stała Erza Scarlet - najlepsza uczennica w całej szkole, prymuska.
- Erza, to ty! - uśmiechnął się głupio Natsu, a na jego czole pojawiły się kropelki potu.
- Mam nadzieje, że się nie bijecie. - jej ton wydawał się straszny. Obaj pokiwali przecząco głowami z przerażonymi minami.
- Hej, Erzuś, spokojnie! - zaśmiała się Lisanna, która nagle pojawiła się obok. - Nic złego nie zrobili! - uśmiechnęła się szeroko łącząc swoje dłonie.
- Mam nadzieję. Wolę, żeby nie skakali sobie nawzajem do gardeł. - wyminęła ich i poszła przed siebie. Kiedy tylko zniknęła Lisanna rzuciła im gniewne spojrzenie.
- Chłopaki! - zawołała, a oni tylko westchnęli teatralnie. Gray spojrzał na Juvię, która stała za białowłosą. Jej twarz była jakaś smutna. Jej oczy wpatrywały się głupio i bez wyrazu w plecy Lisanny.
- Hej, Juvia. Wszystko dobrze? - zapytał nagle czarnowłosy. Spojrzała na niego, a na jej twarzy pojawiły się rumieńce.
- J-ja... tak! Z Juvią wszystko w porządku! - schowała twarz za tą samą książką co wcześniej. Jej twarz wyglądała jak burak.
- Hę?! Czy ja powiedziałem coś nie tak? - zapytał speszony Gray.
- Nie, jasne, że nie! - zaśmiała się białowłosa i objęła przyjaciółkę ramieniem. - Chodź Juviś. - pociągnęła ją za sobą i obie gdzieś zniknęły.
- Dziewczyny są dziwne. - mruknął Natsu.
- I to jak... - zawtórował mu Gray.
~*~
- Super, kolejna pała! - jęknął Lyon. Plecami oparł się o ścianę jakiejś kamienicy, która wyglądała na bardzo starą.
- Zamknij mordę, łeb mnie boli szczylu... - powiedziała niska, niebieskowłosa dziewczyna.
- Mogłabyś być milsza. - odpowiedział oburzony chłopak.
- Chcesz mnie wkurwić? - warknęła i poprawiła swoją bluzę, która była trochę za duża jak na nią. On nic nie odpowiedział, tylko patrzył jak ta kiwa się delikatnie na boki, siedząc na drewnianej skrzynce pod ścianą. - Musisz mi załatwić towar... - mruknęła cicho. Przetarła wolnym ruchem oczy.
- Nie mogę. Tym razem musisz sobie sama załatwić. - powiedział i poprawił swoją grzywkę.
- Bo?
- Bo matka przyjeżdża dzisiaj. Też mogłabyś się z nią spotkać. - rzucił w nią swoją komórką, którą niezdarnie złapała. Wysłała esemesa do chłopaka, który sprzedaje jej towar i wysłała go. Odrzuciła mu telefon. Ten nie doleciał do celu i zarył ekranem dotykowym o beton.
- Nie, wolę nie. Dobrze wiesz, że ona mnie nie znosi. Ja jej zresztą też. A teraz błagam cię, zamknij się już przygłupie... - rozłożyła się na skrzynce tak, że prawie leżała i pogrążyła się w ciszy.
~*~
Wyszła ze szkoły. Dzisiaj nie chciała widzieć się z psychologiem szkolnym, więc po prostu do niego nie poszła. Szła drogą w kierunku swojej kamienicy. Rękę z niedawno powstałymi ranami skrywała pod czarną bluzą, a dłoń miała zaciśniętą w pięść.
- Poczekaj chwilę! - usłyszała za sobą dość znajomy głos. Odwróciła się i zobaczyła Natsu. Chyba nie miał zamiaru dać jej spokoju. Ruszyła dalej nie patrząc na to, że chłopak jeszcze do niej nie doszedł. Może dlatego, że nie chciała z nim w ogóle rozmawiać. Ale na jej nieszczęście był szybszy. Za chwilę znalazł się obok niej.
- Czego? - zapytała chamskim tonem próbując go spławić na dobre.
- Ty jesteś Lucy, tak? - uśmiechnął się do niej.
- I co z tego? - nadal była chamska.
- No nic. - odpowiedział trochę smutnym tonem. Przez chwilę szli w milczeniu.
- Po co za mną leziesz? - zatrzymała się. Zrobił to samo. Spojrzał jej w oczy, a ona zrobiła się czerwona i odwróciła głowę.
- Może chcesz, żeby cię odprowadzić? - zaproponował.
- Ja... - zawahała się przez chwilę. - Raczej nie. - zdecydowała się w końcu.
- Oj no, odprowadzę cię. Co ci zależy? - uśmiechnął się szeroko do blondynki. Poczuła ucisk w żołądku. ''Czy ja... poddaje mu się?!''.
- No wiesz, ja... - mruknęła bawiąc się zamkiem swojej bluzy.
- No chodź, będziemy mieli okazję się bliżej poznać! - pociągnął ją za rękę i ruszyli w dalszą drogę. Jakiś czas szli w milczeniu. On uśmiechnięty jak zawsze, a ona nie do końca przekonana czy dobrze zrobiła, że zgodziła się na jego propozycję.
- Przepraszam. - zaczęła cicho i trochę niepewnie.
- Tak?
- Mógłbyś mi przypomnieć swoje imię? Pamiętam jak przedstawiałeś mi się w klasie, ale nie jestem pewna co do twojego imienia. - spytała.
- Jasne! Jestem Natsu! - wyszczerzył się do niej, a ona znowu poczuła ucisk w brzuchu. - Fajnie, że zgodziłaś się, żebym cię odprowadził. Strasznie chciałem z tobą porozmawiać i bliżej cię poznać! - założył ręce za głowę i popatrzył wysoko w niebo.
- Chciałeś?
- Chciałem. - wtedy zrozumiała jak wielki błąd popełniła. Nie może pozwolić mu dowiedzieć się gdzie mieszka. Nie może z nim dłużej iść. Zaczęła biec.
Ucieknie i tyle, najprostsze rozwiązanie.
- Lucy, co jest?! Czekaj! - odwróciła na chwilę głowę i zobaczyła jak biegnie za nią.
- Cholera! - klnęła do siebie i skręciła w jakąś alejkę. Kiedy Natsu wpadł w tę samą alejkę już jej nie widział. Zgubił ją.
- Nie uciekaj mi. - powiedział do siebie. Westchnął i ruszył w stronę swojego domu.
~*~
Gajeel stał w tym samym miejscu co ostatnio, kiedy sprzedawał Lyonowi te jego ulubione dopalacze. Było to zaledwie wczoraj, a dzisiaj znowu musi tu sterczeć i czekać na niego. Bawił się do połowy wypalonym papierosem, a jego oczy wędrowały po niebieskim niebie bez żadnej, nawet najmniejszej, chmurki.
- Ty jesteś Gajeel? - usłyszał dziewczęcy głos za sobą. Odwrócił się i zobaczył niebieskowłosą, niską dziewczyną w odrobinę za dużej bluzie, czarnych dresach i ciemno fioletowych tenisówkach.
- Ta. - odparł. Jej ręka powędrowała do kieszeni dresów, a kiedy ją wyciągnęła zobaczył kilka banknotów stuzłotowych. - A ty to kto? - zapytał.
- Levy. Siostra Lyona. Przyszłam po mój towar. - wyciągnęła rękę w jego stronę czekając, aż przyjmie zapłatę.
- Jasne... - podał jej kilka torebek z białymi proszkami i odebrał swoje pieniądze od dziewczyny.
- Dzięki. - otworzyła jedną z nich i wysypała sobie na rękę jej zawartość, po czym przy Gajeelu wciągnęła na raz. Uśmiechnął się delikatnie na ten widok.
- Nieźle. A myślałem, że to twój brat jest pieprzonym ćpunem. - zaśmiał się.
- No widzisz. Nic o mnie nie wiesz, kotku. - schowała resztę paczek do kieszeni.
- A kiedyś się dowiem? - spytał specjalnie przyciszonym głosem.
- Nie sądzę. - odpowiedziała lekko uśmiechnięta, chowając dłonie do spodni. - Jestem nieśmiała. Nie wdaje się z nikim w jakieś specjalne relacje. - odchyliła głowę do tyłu, przechylając ją trochę w lewo.
- Jasne, mała. Ja spadam. Pozdrów braciszka! - poczochrał ją po włosach i odszedł. Na jej twarzy pojawiły się rumieńce po tym geście. Po chwili jednak i ona odeszła.
~*~
Stała przed lustrem w swoim pokoju. Była w samej bieliźnie. Jej długie, niebieskie włosy opadały na jej ramiona. Wertowała wzrokiem całe swoje ciało, które widziała w odbiciu lustra. Ułożyła dłonie na brzuchu, a te wolnym ruchem przesunęły się w górę ku żebrom, omijając dość duże piersi i w końcu docierając do szyi, na której delikatnie zacisnęła palce. Wbiły jej się w krtań na co tylko cicho syknęła.
- Juvia, ty gruba świnio... - powiedziała do siebie, po czym wypuściła szyję z uścisku i odeszła od lustra. Ubrała na siebie za dużą koszulkę w czarnym kolorze i zwinęła się w kłębek na łóżku. - Dzisiaj do wieczora nie możesz nic jeść. - mruknęła, a jej ręce mocno oplotły jej kolana. - Ale Juvia jest taka głodna... - jęknęła cichutko. W jednaj chwili jej własna pięść wbiła się w jej brzuch z całą możliwą siłą, jaką posiadała. Wydała z siebie głośny jęk bólu.
Podniosła się do pozycji siedzącej i złapała za bolące miejsce. Zerwała się z łóżka kiedy usłyszała zgrzyt zamka od drzwi mieszkania. Zrzuciła z siebie czarną koszulkę, która znalazła się w nieładzie w szafie. W szybkim tempie ubrała dżinsy i biały t-shirt z jakimś wzorkiem.
- Juvia, już jestem! - usłyszała głos swojej matki.
- Juvia słyszy! Juvia już idzie mamie pomóc! - odkrzyknęła i wyszła ze swojego pokoju. Powitała swoją rodzicielkę szerokim uśmiechem.
- Hej, kochanie! - odpowiedziała tym samym gestem.
- Hej, mamo! - niebieskowłosa wzięła od kobiety kilka toreb z zakupami i zaniosła je do kuchni.
- Tata jeszcze w pracy? - spytała ściągając z nóg buty.
- Tak. Napisał mi, że dzisiaj się spóźni. - odparła wyciągając produkty z toreb i chowając w poszczególnych szafkach i w lodówce.
- A jak w szkole? - kobieta z niebieskimi włosami, gdzieniegdzie już poszarzałymi, pojawiła się obok Juvii.
- Cóż, po staremu.
- A ten chłopak, jak mu tam było? - padło kolejne pytanie.
- Chodzi o Graya? - na policzkach nastolatki pojawiły się rumieńce.
- Właśnie. Jak tam z Grayem? - niebieskowłosa objęła swoją córkę z uśmiechem.
- Nijak. Nadal mnie nie zauważa. - odwróciła głowę w bok i oparła się o blat kuchenny.
- Przykro mi. - próbowała ją pocieszyć. Ale Juvia nie chciała tego słuchać.
- Zawsze tak mówisz! Po prostu o nim nie wspominaj i wszystko będzie dobrze! - wyszła z kuchni zostawiając swoją mamę samą z zakupami i głuchą ciszą, która zapanowała po tym, jak dziewczyna trzasnęła drzwiami swojego pokoju.
~*~
- Tak po prostu uciekła? - zdziwił się czarnowłosy na słowa swojego przyjaciela.
- No tak, przecież mówię. Zapytała czy naprawdę chciałem się z nią zakumplować, a kiedy odpowiedziałem, że tak to uciekła... - westchnął, a jego różowe włosy zafalowały na wietrze, który nagle zawiał.
- Heh, Natsu, każda laska przed tobą ucieka! - zaśmiał się Gray, po czym oberwał pięścią w tył głowy. Złapał się za bolące miejsce i spojrzał gniewnie na różowowłosego. - Chcesz po tym swoim krzywym ryju, napaleńcu?! - warknął.
- Gdybym miał na to ochotę, to już dawno bym cię skopał. - odwrócił głowę i schował ręce do kieszeni spodni.
- Eh, czym się tak martwisz? - zapytał już mniej zły.
- No bo ona jest jakaś dziwna. Chciałbym wiedzieć dlaczego się tak zachowuje... - wytłumaczył chłopak i usiadł na oparciu pierwszej, lepszej ławki. Nogi oparł o siedzenie. Obok niego usiadł Gray.
~*~
Siedział na przerwie w szkole i wertował kartki swojego podręcznika od chemii, szykując się do odpowiedzi. Czekał tym samym na swojego najlepszego kumpla, Natsu. Chodził z nim do jednej klasy od przedszkola, byli prawie jak bracia. Tylko, że Gray był tym lepszym.
- Kurwa... - mruknął do siebie i wrzucił niedbale książkę do torby. - Oby mnie nie pytała dzisiaj. - wyciągnął telefon z kieszeni i sprawdził godzinę. Jeszcze pół godziny do rozpoczęcia zajęć. Mógłby się w sumie jeszcze pouczyć, ale mu się nie chce.
- No coś ty, Lisanna! - usłyszał jakichś dziewczęcy głos, który był tak piskliwy, że bębenki go zabolały. Spojrzał w stronę skąd doszedł dźwięk. Zobaczył dwie dziewczyny, znał je. Juvia i Lisanna. Znajome z jego klasy, aczkolwiek nie zadaje się z nimi specjalnie.
- Juviś, patrz kto tam siedzi... - głos Lisanny był przyciszony, ale on i tak usłyszał to co powiedziała. Spojrzał na nią ciekawie, jednak ona tego nie widziała. Juvia zrobiła się cała czerwona i schowała twarz za książką, którą właśnie trzymała w rękach.
- L-Lisanna, cicho, proszę... bo Juvia się zawstydzi! - jęknęła niebieskowłosa, na co Gray się tylko uśmiechnął.
- Patrzy na ciebie! - zaśmiała się jej towarzyszka, a wotedy czarnowłosy odwrócił wzrok. Na szczęście akurat szedł Natsu. Podszedł do swojego przyjaciela.
- Cześć stary. - przybił z nim piątkę.
- Siema, co tam? - odpowiedział mu różowowłosy szczerząc się przy tym.
- Ujdzie. - znowu wyciągnął telefon. - A tam? - odpowiedział.
- Może być. Widziałeś Lucy? - rzucił torbę pod ścianę.
- Kto to? - zdziwił się Gray.
- No taka blondynka z naszej klasy. - wskazał swoje włosy mówiąc to.
- A może coś więcej mi powiesz, co? Po takim opisie dużo się dowiem, kretynie. - mruknął czarnowłosy, czym zdenerwował Natsu.
- Nie podskakuj, gołodupcu! - wrzasnął na cały korytarz.
- Jak mnie nazwałeś?! - żyłka na czole Graya gwałtownie zapulsowała. Chwycił go za kołnierz koszuli i przysunął do siebie. Różowowłosy złapał go za włosy po obu stronach głowy.
- Chłopaki, spokój. - po tych słowach przez ich plecy przeszły ciarki. Puścili się i stanęli jak na baczność, odwracając się do osoby, która to powiedziała. Przed nimi stała Erza Scarlet - najlepsza uczennica w całej szkole, prymuska.
- Erza, to ty! - uśmiechnął się głupio Natsu, a na jego czole pojawiły się kropelki potu.
- Mam nadzieje, że się nie bijecie. - jej ton wydawał się straszny. Obaj pokiwali przecząco głowami z przerażonymi minami.
- Hej, Erzuś, spokojnie! - zaśmiała się Lisanna, która nagle pojawiła się obok. - Nic złego nie zrobili! - uśmiechnęła się szeroko łącząc swoje dłonie.
- Mam nadzieję. Wolę, żeby nie skakali sobie nawzajem do gardeł. - wyminęła ich i poszła przed siebie. Kiedy tylko zniknęła Lisanna rzuciła im gniewne spojrzenie.
- Chłopaki! - zawołała, a oni tylko westchnęli teatralnie. Gray spojrzał na Juvię, która stała za białowłosą. Jej twarz była jakaś smutna. Jej oczy wpatrywały się głupio i bez wyrazu w plecy Lisanny.
- Hej, Juvia. Wszystko dobrze? - zapytał nagle czarnowłosy. Spojrzała na niego, a na jej twarzy pojawiły się rumieńce.
- J-ja... tak! Z Juvią wszystko w porządku! - schowała twarz za tą samą książką co wcześniej. Jej twarz wyglądała jak burak.
- Hę?! Czy ja powiedziałem coś nie tak? - zapytał speszony Gray.
- Nie, jasne, że nie! - zaśmiała się białowłosa i objęła przyjaciółkę ramieniem. - Chodź Juviś. - pociągnęła ją za sobą i obie gdzieś zniknęły.
- Dziewczyny są dziwne. - mruknął Natsu.
- I to jak... - zawtórował mu Gray.
~*~
- Super, kolejna pała! - jęknął Lyon. Plecami oparł się o ścianę jakiejś kamienicy, która wyglądała na bardzo starą.
- Zamknij mordę, łeb mnie boli szczylu... - powiedziała niska, niebieskowłosa dziewczyna.
- Mogłabyś być milsza. - odpowiedział oburzony chłopak.
- Chcesz mnie wkurwić? - warknęła i poprawiła swoją bluzę, która była trochę za duża jak na nią. On nic nie odpowiedział, tylko patrzył jak ta kiwa się delikatnie na boki, siedząc na drewnianej skrzynce pod ścianą. - Musisz mi załatwić towar... - mruknęła cicho. Przetarła wolnym ruchem oczy.
- Nie mogę. Tym razem musisz sobie sama załatwić. - powiedział i poprawił swoją grzywkę.
- Bo?
- Bo matka przyjeżdża dzisiaj. Też mogłabyś się z nią spotkać. - rzucił w nią swoją komórką, którą niezdarnie złapała. Wysłała esemesa do chłopaka, który sprzedaje jej towar i wysłała go. Odrzuciła mu telefon. Ten nie doleciał do celu i zarył ekranem dotykowym o beton.
- Nie, wolę nie. Dobrze wiesz, że ona mnie nie znosi. Ja jej zresztą też. A teraz błagam cię, zamknij się już przygłupie... - rozłożyła się na skrzynce tak, że prawie leżała i pogrążyła się w ciszy.
~*~
Wyszła ze szkoły. Dzisiaj nie chciała widzieć się z psychologiem szkolnym, więc po prostu do niego nie poszła. Szła drogą w kierunku swojej kamienicy. Rękę z niedawno powstałymi ranami skrywała pod czarną bluzą, a dłoń miała zaciśniętą w pięść.
- Poczekaj chwilę! - usłyszała za sobą dość znajomy głos. Odwróciła się i zobaczyła Natsu. Chyba nie miał zamiaru dać jej spokoju. Ruszyła dalej nie patrząc na to, że chłopak jeszcze do niej nie doszedł. Może dlatego, że nie chciała z nim w ogóle rozmawiać. Ale na jej nieszczęście był szybszy. Za chwilę znalazł się obok niej.
- Czego? - zapytała chamskim tonem próbując go spławić na dobre.
- Ty jesteś Lucy, tak? - uśmiechnął się do niej.
- I co z tego? - nadal była chamska.
- No nic. - odpowiedział trochę smutnym tonem. Przez chwilę szli w milczeniu.
- Po co za mną leziesz? - zatrzymała się. Zrobił to samo. Spojrzał jej w oczy, a ona zrobiła się czerwona i odwróciła głowę.
- Może chcesz, żeby cię odprowadzić? - zaproponował.
- Ja... - zawahała się przez chwilę. - Raczej nie. - zdecydowała się w końcu.
- Oj no, odprowadzę cię. Co ci zależy? - uśmiechnął się szeroko do blondynki. Poczuła ucisk w żołądku. ''Czy ja... poddaje mu się?!''.
- No wiesz, ja... - mruknęła bawiąc się zamkiem swojej bluzy.
- No chodź, będziemy mieli okazję się bliżej poznać! - pociągnął ją za rękę i ruszyli w dalszą drogę. Jakiś czas szli w milczeniu. On uśmiechnięty jak zawsze, a ona nie do końca przekonana czy dobrze zrobiła, że zgodziła się na jego propozycję.
- Przepraszam. - zaczęła cicho i trochę niepewnie.
- Tak?
- Mógłbyś mi przypomnieć swoje imię? Pamiętam jak przedstawiałeś mi się w klasie, ale nie jestem pewna co do twojego imienia. - spytała.
- Jasne! Jestem Natsu! - wyszczerzył się do niej, a ona znowu poczuła ucisk w brzuchu. - Fajnie, że zgodziłaś się, żebym cię odprowadził. Strasznie chciałem z tobą porozmawiać i bliżej cię poznać! - założył ręce za głowę i popatrzył wysoko w niebo.
- Chciałeś?
- Chciałem. - wtedy zrozumiała jak wielki błąd popełniła. Nie może pozwolić mu dowiedzieć się gdzie mieszka. Nie może z nim dłużej iść. Zaczęła biec.
Ucieknie i tyle, najprostsze rozwiązanie.
- Lucy, co jest?! Czekaj! - odwróciła na chwilę głowę i zobaczyła jak biegnie za nią.
- Cholera! - klnęła do siebie i skręciła w jakąś alejkę. Kiedy Natsu wpadł w tę samą alejkę już jej nie widział. Zgubił ją.
- Nie uciekaj mi. - powiedział do siebie. Westchnął i ruszył w stronę swojego domu.
~*~
Gajeel stał w tym samym miejscu co ostatnio, kiedy sprzedawał Lyonowi te jego ulubione dopalacze. Było to zaledwie wczoraj, a dzisiaj znowu musi tu sterczeć i czekać na niego. Bawił się do połowy wypalonym papierosem, a jego oczy wędrowały po niebieskim niebie bez żadnej, nawet najmniejszej, chmurki.
- Ty jesteś Gajeel? - usłyszał dziewczęcy głos za sobą. Odwrócił się i zobaczył niebieskowłosą, niską dziewczyną w odrobinę za dużej bluzie, czarnych dresach i ciemno fioletowych tenisówkach.
- Ta. - odparł. Jej ręka powędrowała do kieszeni dresów, a kiedy ją wyciągnęła zobaczył kilka banknotów stuzłotowych. - A ty to kto? - zapytał.
- Levy. Siostra Lyona. Przyszłam po mój towar. - wyciągnęła rękę w jego stronę czekając, aż przyjmie zapłatę.
- Jasne... - podał jej kilka torebek z białymi proszkami i odebrał swoje pieniądze od dziewczyny.
- Dzięki. - otworzyła jedną z nich i wysypała sobie na rękę jej zawartość, po czym przy Gajeelu wciągnęła na raz. Uśmiechnął się delikatnie na ten widok.
- Nieźle. A myślałem, że to twój brat jest pieprzonym ćpunem. - zaśmiał się.
- No widzisz. Nic o mnie nie wiesz, kotku. - schowała resztę paczek do kieszeni.
- A kiedyś się dowiem? - spytał specjalnie przyciszonym głosem.
- Nie sądzę. - odpowiedziała lekko uśmiechnięta, chowając dłonie do spodni. - Jestem nieśmiała. Nie wdaje się z nikim w jakieś specjalne relacje. - odchyliła głowę do tyłu, przechylając ją trochę w lewo.
- Jasne, mała. Ja spadam. Pozdrów braciszka! - poczochrał ją po włosach i odszedł. Na jej twarzy pojawiły się rumieńce po tym geście. Po chwili jednak i ona odeszła.
~*~
Stała przed lustrem w swoim pokoju. Była w samej bieliźnie. Jej długie, niebieskie włosy opadały na jej ramiona. Wertowała wzrokiem całe swoje ciało, które widziała w odbiciu lustra. Ułożyła dłonie na brzuchu, a te wolnym ruchem przesunęły się w górę ku żebrom, omijając dość duże piersi i w końcu docierając do szyi, na której delikatnie zacisnęła palce. Wbiły jej się w krtań na co tylko cicho syknęła.
- Juvia, ty gruba świnio... - powiedziała do siebie, po czym wypuściła szyję z uścisku i odeszła od lustra. Ubrała na siebie za dużą koszulkę w czarnym kolorze i zwinęła się w kłębek na łóżku. - Dzisiaj do wieczora nie możesz nic jeść. - mruknęła, a jej ręce mocno oplotły jej kolana. - Ale Juvia jest taka głodna... - jęknęła cichutko. W jednaj chwili jej własna pięść wbiła się w jej brzuch z całą możliwą siłą, jaką posiadała. Wydała z siebie głośny jęk bólu.
Podniosła się do pozycji siedzącej i złapała za bolące miejsce. Zerwała się z łóżka kiedy usłyszała zgrzyt zamka od drzwi mieszkania. Zrzuciła z siebie czarną koszulkę, która znalazła się w nieładzie w szafie. W szybkim tempie ubrała dżinsy i biały t-shirt z jakimś wzorkiem.
- Juvia, już jestem! - usłyszała głos swojej matki.
- Juvia słyszy! Juvia już idzie mamie pomóc! - odkrzyknęła i wyszła ze swojego pokoju. Powitała swoją rodzicielkę szerokim uśmiechem.
- Hej, kochanie! - odpowiedziała tym samym gestem.
- Hej, mamo! - niebieskowłosa wzięła od kobiety kilka toreb z zakupami i zaniosła je do kuchni.
- Tata jeszcze w pracy? - spytała ściągając z nóg buty.
- Tak. Napisał mi, że dzisiaj się spóźni. - odparła wyciągając produkty z toreb i chowając w poszczególnych szafkach i w lodówce.
- A jak w szkole? - kobieta z niebieskimi włosami, gdzieniegdzie już poszarzałymi, pojawiła się obok Juvii.
- Cóż, po staremu.
- A ten chłopak, jak mu tam było? - padło kolejne pytanie.
- Chodzi o Graya? - na policzkach nastolatki pojawiły się rumieńce.
- Właśnie. Jak tam z Grayem? - niebieskowłosa objęła swoją córkę z uśmiechem.
- Nijak. Nadal mnie nie zauważa. - odwróciła głowę w bok i oparła się o blat kuchenny.
- Przykro mi. - próbowała ją pocieszyć. Ale Juvia nie chciała tego słuchać.
- Zawsze tak mówisz! Po prostu o nim nie wspominaj i wszystko będzie dobrze! - wyszła z kuchni zostawiając swoją mamę samą z zakupami i głuchą ciszą, która zapanowała po tym, jak dziewczyna trzasnęła drzwiami swojego pokoju.
~*~
- Tak po prostu uciekła? - zdziwił się czarnowłosy na słowa swojego przyjaciela.
- No tak, przecież mówię. Zapytała czy naprawdę chciałem się z nią zakumplować, a kiedy odpowiedziałem, że tak to uciekła... - westchnął, a jego różowe włosy zafalowały na wietrze, który nagle zawiał.
- Heh, Natsu, każda laska przed tobą ucieka! - zaśmiał się Gray, po czym oberwał pięścią w tył głowy. Złapał się za bolące miejsce i spojrzał gniewnie na różowowłosego. - Chcesz po tym swoim krzywym ryju, napaleńcu?! - warknął.
- Gdybym miał na to ochotę, to już dawno bym cię skopał. - odwrócił głowę i schował ręce do kieszeni spodni.
- Eh, czym się tak martwisz? - zapytał już mniej zły.
- No bo ona jest jakaś dziwna. Chciałbym wiedzieć dlaczego się tak zachowuje... - wytłumaczył chłopak i usiadł na oparciu pierwszej, lepszej ławki. Nogi oparł o siedzenie. Obok niego usiadł Gray.
- No stary, weź. Nie mogę na ciebie patrzeć jak się tak zachowujesz.
- Ale ja się naprawdę o nią martwię. - westchnął i oparł głowę na dłoniach.
- Nie wiem jak mam ci doradzić. - mruknął czarnowłosy i zrobił to samo.
- A co z Juvią? - zapytał nagle Natsu.
- Hm? Z Juvią? - zdziwił się jego przyjaciel.
- No tak. Przecież podobasz się jej od drugiej klasy gimnazjum.
- Wiem o tym. Ale sam nie wiem co o tym myśleć. Nie jestem pewny czy ją lubię czy nie. - wzruszył ramionami i poprawił swoją czarną grzywkę.
- Musisz się porządnie zastanowić, bo ona to chyba oddałaby wszystko, żebyś zwrócił na nią uwagę. - różowowłosy zeskoczył z ławki i ruszył ścieżką prowadzącą do parku. Gray uczynił to samo co jego przyjaciel.
- A Lisanna?
- Co Lisanna? - Natsu chyba nie zrozumiał pytania swojego kumpla.
- Leci na ciebie chyba od przedszkola. - wytłumaczył czarnowłosy.
- Ale ja dałem jej wyraźną odpowiedź mówiąc, że nie chce z nią być bo jest dla mnie tylko przyjaciółką. - odpowiedział.
- Tylko, że kiedy dowie się, że podoba ci się ta cała Lucy to się nieźle wkurzy. - zaśmiał się Gray.
- Lucy mi się nie podoba! - warknął Natsu i walnął z całej siły pięścią swojego przyjaciela w tył głowy.
- Chcesz się bić?! - zagroził mu.
- Jasne, dawaj! - w ten sposób minęła im cała droga do domu, na kłóceniu się, wyzywaniu, dokuczaniu sobie i biciu. Czyli jak zawsze.
~*~
No i to byłoby na tyle w dzisiejszym rozdziale. Trochę nad nim pracowałam, ale pewnie jest niewiele dłuższy od poprzedniego. Muszę się jeszcze trochę popracować nad długością moich rozdziałów. Mam nadzieje jednak, że treść nie jest taka zła ^^ ;p
Gray takim nieukiem xD ale nie to będzie jego złą stroną... poznacie ją w dalszych rozdziałach, kiedy to w jego rodzinie wydarzy się tragedia, po której nie będzie potrafił się pozbierać. A kto mu w tym pomoże? No wiadomo, Juvia :33
Natsu i Lucy... uhuh, to będzie trudna droga, ale Natsu da radę! A Lisanna? No cóż, ona będzie źródłem wszelkich niedomówień między naszą parką NaLu.
Gajeel takim dilerem B) Nadeszło to spotkanie z Levy, która okazała się być kim? Ćpunem jak jej kochany braciszek, Lyon. Ale to nie przeszkodzi jej w nawiązaniu poważnych relacji z Gajeelem, a także z Lucy, którą pozna w nieco późniejszych rozdziałach i w dość dziwnych okolicznościach.
No a Juvia brzydzi się własnego ciała... anorektyczka ;v Z czasem jej waga ciała się zmniejszy i jej życiu będzie zagrażać niebezpieczeństwo. Jeżeli Gray jej nie pomoże i nie przemówi do rozsądku, to nikt tego nie zrobi...
Erza pozna kogoś, kto sprawi, że jej wzorowe zachowanie, idealne oceny i nienaruszona do tej pory frekwencja w szkole spadną znacznie w dół, chodź tak naprawdę ten ktoś nie chciał by do tego doszło. Czy dziewczyna ogarnie się i znowu zostanie najlepszą uczennicą w szkole?
Jeszcze wiele innych postaci, które wcielę niebawem w życie, ukażą swoją prawdziwą naturę i to, kim są z mojej, jakże chorej, perspektywy.
A to tylko taki mały przedsmak tego, co będzie by zachęcić was do czytania ~! :33
Gajeel: Nie wiem czym sobie zasłużyłem, że zrobiłaś ze mnie dilera...
Oh, niczym. Po prostu według mnie to bardzo do ciebie pasuje ;P
Super rozdział :3
OdpowiedzUsuńPrzesyłam dużo weny, czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam ^-^
PS
Zostałaś nominowana do Liebster Award , więcej informacji tutaj:
http://fairytail-natsuxlucy-nalu.blogspot.com/2016/02/liebster-award-5.html
Dzięki, odpowiem na nominację jak tylko zdecyduję, które blogi chce nominować :v
Usuń